Autor Wiadomość
AvrKadavr
PostWysłany: Śro 0:47, 17 Gru 2008    Temat postu:

Najwięcej sentymentu będę miała chyba zawsze do "Uh Huh Her", była to pierwsza płyta PJ, którą kupiłam i słuchałam od A do Z przez miesiąc co najmniej Very Happy Prowadząc się w labirynty dźwięków i emocji. Silne wrażenie wywiera na mnie również "Is it desire?", poczynia we mnie cudowne spustoszenie.

A 'stories..' jest kolejnym wynikiem eksperymentów PJ. Jakby próbowała zaserwować po trochę każdej potrawy z książki kucharskiej. Nie oznacza, ze każdemu musi smakować. Nieczęsto sięgam po 'stories..' akurat, ale moim zdaniem płyta z której pochodzi "this mess we're in'' pod żadnym względem być średnia nie może ;3
Ukulitka
PostWysłany: Śro 21:21, 09 Lip 2008    Temat postu:

dolores napisał:
Proste teksty dla mnie niekoniecznie = "prostackie(?)", "komercyjne" czy nic niewarte.


tego nie napisałam:) proste są dobre(polly chyba z resztą nigdy nie przesadzała z ich zawiłością). po prostu ze 'stories...' są zupełnie średnie
dolores
PostWysłany: Wto 22:04, 08 Lip 2008    Temat postu:

^^ Po prostu mamy różne zdania na temat tej płyty. Proste teksty dla mnie niekoniecznie = "prostackie(?)", "komercyjne" czy nic niewarte. Z resztą przed Stories.. była różnica, "po" także zmiana stylistyki, co daje Ci powody do tego, że nie lubiąc tej płyty dalej lubisz twórczość Polly. I nadal masz się z czego cieszyć puszczając jej muzykę.
Ja tu powodów do sporu nie widzę Laughing
Ukulitka
PostWysłany: Nie 21:44, 06 Lip 2008    Temat postu:

dolores napisał:
Teksty takie, że lubię się w nie zagłębiać.



?? zagłębiać? to przecież teksty pospolitej kobiety, a te, hamując nawet moje szowinistyczne zapędy, są nieciekawe. bez ironii, gry w kotka i myszkę. tu nie ma się nawet w co, tak na dobrą sprawę, zagłębiać, wszystko jest jasne na pierwszy rzut oka.
i żeby nie było, że ja się polly czepiam- to genialna postać. ale 'stories...' to jej najsłabsza płyta. najprostsza. wygładzona. nijaka. nieporuszająca. nie zapadająca w pamięć (czy ceniono by pj tak bardzo, gdyby nagrywała właśnie takie płyty?). nie wprowadzająca z żaden specjalny nastrój. taka jakich wiele(oczywiście jeśli chodzi o ten wyższy muzyczny poziom[jeśli coś takiego w ogóle istnieje]). po wysłuchaniu tbyml byłam powalona, wręcz przygnieciona siłą tej muzyki, po 'stories' pomyślałam: 'no dobra, i co dalej?'.
dolores
PostWysłany: Sob 10:17, 21 Cze 2008    Temat postu:

O Stories... można mieć z pewnością różne zdanie. Ale nie mogę na pewno powiedzieć, że jest to album nijaki. Współpraca z Tomem Yorkiem wyszła świetnie. Teksty takie, że lubię się w nie zagłębiać.
Dla mnie to dobra płyta bez wartościowań na komercyjną lub nie.
Ukulitka
PostWysłany: Pią 15:14, 20 Cze 2008    Temat postu:

no tak. tzn jak na pj oczywiście. good fortune, singiel wprawdzie, w porównaniu z c'mon billy czy dress dla mnie wypada całkiem słabo, dla rozgłośni radiowych lepiej(hmm.. o polsce nie mówiąc, trójce wybaczając). taki jakiś bardziej wygładzony, popowy, łatwiejszy w odbiorze jest. zupełnie nieporuszający. nijaki.
marek
PostWysłany: Pią 14:27, 20 Cze 2008    Temat postu:

Ukulitka napisał:
tam tak jakoś amerykańsko i komercyjnie jest. radio friendly.



???!!
Ukulitka
PostWysłany: Pon 20:18, 16 Cze 2008    Temat postu:

stories? nie, ja w ogóle tej płyty nie rozumiem. tam tak jakoś amerykańsko i komercyjnie jest. radio friendly. może z 4 piosenki są coś (wg mnie oczywiście) warte, no np. kamikaze, whores hustle and the hustles whore, big exit, a place called home i we float, a reszta... to nie polly. szczerze to, gdybym od tej właśnie płyty zaczynała, nie byłabym fanką pj.

co do dance hall at louse point- to jest genialne. takie urn with dead flowers in drained pool, rope bridge crossing, civil war correspondent, heela czy lost fun zone(ten kawałek mnie powala. zawsze). cała jest świetna. jedna z lepszych. na razie(taaa, od paru lat już Very Happy) nie mogę dać sobie spokoju z to bring you my love. no i dry. ostatnio oczywiście white chalk. 4 track demos też całkiem w porządku(ach, boskie driving, easy czy hardly wait). tak sobie myślę, że ta nowa, co to mam nadzieję już wkrótce, też będzie moją ulubioną Smile
Rolas
PostWysłany: Pią 11:00, 29 Lut 2008    Temat postu:

spoko, nikt nie ma zamiaru się kłócić Wink
i_am_milk
PostWysłany: Pią 10:19, 29 Lut 2008    Temat postu:

Hmm, dla mnie "Stories.." są własnie najmniej ciekawe i jakieś takie troche niewyraziste. "Dance hall at Louse Point" jest zróżnicowane i wg mnie godne uwagi..Ale to jest tylko moja opinia,jakiekolwiek kłotnie nie mają sensu bo pytanie nie brzmi "Jaka jest najlepsza płyta Polly", tylko "tylko jaka jest twoja ulubiona..", możliwe też że podchodze do "Dance Hall.." emocjonalnie bo towarzyszyła mi w ważnym okresie mojego życia. A Taut owszem,jest świetne Smile
Rolas
PostWysłany: Pon 14:30, 25 Lut 2008    Temat postu:

Zgadza się, tak samo dobry jest ten na DVD Please Leave Quietly, z pociętą sekwencją z róznych koncertów 2004...
marek
PostWysłany: Pon 14:23, 25 Lut 2008    Temat postu:

'Taut' jest odjechany, a zwlaszcza ten koncertowy;

http://www.youtube.com/watch?v=3FvXtE757XE
Rolas
PostWysłany: Pon 9:53, 25 Lut 2008    Temat postu:

Witam Cię, podejrzewam, ze 'pwilinka' nie uwzględniła Dance Hall at Louse Point dlatego, ze nawet jeżeli nie jest to zła płyta to i tak na pewno nie będzie lepsza od zadnej z pozostałych płyt Polly. No ale cóż, nieźle ze na tak małą ilośc osób tu piszących znalazł sie ktos komu sie ona najbardziej podoba. dla mnie to zdecydowanie najmniej ciekawa płyta w jej dyskografii, chociaż uwielbiam 'Taut' i kilka kawałków jest świetnych to jak na PJ dwa poziomy niżej od pozostałych. Wink Mogę dodac ją do ankiety ale Twojego głosu nie wiem jak cofnąć :/
i_am_milk
PostWysłany: Nie 11:42, 24 Lut 2008    Temat postu:

Po pierwsze: witam na forum,jestem świeżutka,wczoraj zarejestrowana:)
po drugie: a gdzie "Dance Hall at Louse Point" ? to jest właśnie moja ulubiona płyta
Ale że jej nie ma w ankiecie to zaznaczyłam "TBYML", chociaż własciwie ciężko mi się było zdecydować,uwielbiam Uh Huh Her, zaskoczyła ale i zafascynowała mnie od razu White Chalk, są momenty kiedy namiętnie słucham Is This Desire?(chociaż na początku nie mogłam się do niej przekonać), tak samo kocham Dry(dla mie jakoś Dry to jakaś całość a Rid of me to takie jakby jej "uzupełnienie") - taki debiut w wieku 21 lat, na mnie naprawdę robi to wrażenie:) wyłamię się chyba bo mimo tego,iż lubię Stories from..., to jakoś chyba najmniej na mnie oddziaływują Embarassed (oczywiście nie znaczy to,że słabo)

a pozatym to tak czy siak kocham Polly i uważam ją za absolutnie najgenialniejszą i najcudowniejszą tekściarkę,wokalistkę i kobietę w ogóle Very Happy
dolores
PostWysłany: Nie 14:41, 17 Lut 2008    Temat postu:

Nie potrafię się zdecydować na jedną płytę. Każda jest w jakiś sposób wyjątkowa. Choć przez ostatnie miesiące po premierze w słuchawkach najczęsciej White Chalk, ale to raczej nie jest moj ulubiony album. Może jednak zaznaczyłabym Is this desire? -najczęściej słucham w całości, nie ma słabych momentów.
Ostatnio łapię się na tym, że słucham dużo The Peel Sessions. Snake w tej wersji sprawia, ze czuję go na plecach Smile

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group